- Cukier, masło,
herbata, … - Angel powtarzała w myślach listę zakupów. –Cholera, trzeba było
jednak zapisać to wszystko, jak zwykle pewnie czegoś zapomnę. „Poszła po mleko,
zapomniała kupić mleka.” O właśnie, mleko!
- Dziewczyna znana była z tego, że często chodziła z głową w chmurach,
rozmyślała, marzyła, ‘komentowała’ to co ją otaczało. Zadziwiające jak wiele
myśli może przelatywać w głowie jednej
osoby. Myśli rzadko wypowiadanych głośno. Ang nie należała do osób szczególnie
otwartych. Na ogół wolała słuchać niż mówić.
Nagle na ulicy zrobiło się głośniej, dziewczyna właśnie skręciła za róg i zdążyła zauważyć biegnącego z dość dużą prędkością chłopaka, a kilkanaście metrów za nim stadko rozwrzeszczanych dziewczyn.
-Co to… - zanim w myślach udało jej się dokończyć zdanie, chłopak, który nie spodziewał się żadnej przeszkody na drodze, wpadł na nią z takim impetem, że blondynka zachwiała się i zaliczyłaby bliskie spotkanie z ziemią, gdyby nie jego silne ramiona.
-Uważaj! Oszalałeś czy co?! Mogłeś zrobić mi krzywdę! – wywrzeszczała Angel
-Przepraszam, przepraszam! – dopiero po chwili do dziewczyny dotarło, że chłopak wypowiada słowa przeprosin w języku angielskim. Hałas zaczął przybierać na sile, co kazało obojgu spojrzeć w kierunku jego pochodzenia. W oczach chłopaka dało się zauważyć lekką panikę. Raz jeszcze, jakby na zapas, wypowiedział słowa przeprosin, po czym złapał zdezorientowaną dziewczynę za rękę, pociągnął za róg, gdzie jeszcze przed chwilą wszystko było takie normalne, zdjął z jej głowy czapkę i szybko zakrył nią swoją czuprynę, po czym niespodziewanie pochylił się nad nią i pocałował. Dziewczyna była tak oszołomiona, że w pierwszej chwili nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Jakimś cudem zakodowała, że właśnie minął ich tabun młodych dziewczyn.
-Cholera, gdzie on jest?
-Sean?!
-Musiał pobiec tam!
Nastolatki pędem pognały dalej, podczas gdy chłopak puścił w końcu wyrywającą się mu Angel. Dziewczyna z wściekłością otarła usta wierzchem dłoni i wymierzyła chłopakowi policzek.
-Ogłupiałeś?! – przypomniawszy sobie, że chłopak prawdopodobnie w ogóle jej nie rozumie, wykrzyczała to samo po angielsku.
-Naprawdę Cię przepraszam, cholera, ale ze mnie idiota, przepraszam, pozwól mi się chociaż wytłumaczyć… -odpowiedział rozmasowując sobie twarz.
-Wiesz co?! Spadaj! – Angel odwróciła się na pięcie, rzuciła chłopakowi oburzone spojrzenie i ruszyła przed siebie. –Co za kretyn! – pomyślała. Wiedziała, czuła, że chłopak wciąż idzie za nią. Nagle zatrzymała się, odwróciła i wyciągnąwszy energicznie przed siebie rękę powiedziała:
-Moja czapka.
Chłopak jakby zapomniał, że przed chwilą ją sobie przywłaszczył, zdziwiony podniósł rękę do głowy i zdjął czapkę.
-Oddam Ci ją, jeśli pozwolisz mi chociaż wyjaśnić co się przed chwilą stało..
-Oh, serio? Wpadasz na mnie, praktycznie mnie taranujesz, po czym kradniesz mi czapkę i całujesz, zachowujesz się jak jakiś psychol, a teraz „oddam Ci czapkę jeśli coś tam?” Naprawdę jesteś bezczelny! –Angel wciąż była wkurzona, jednak patrząc w oczy chłopaka, na jego smutną minę, złość zaczęła jej przechodzić. Nigdy nie potrafiła się na nikogo długo gniewać. Poza tym, zżerała ją ciekawość co to właściwie miało być. No i było jej trochę głupio, że go zdzieliła w twarz, mimo, że mu się należało. Po chwili więc, nieco łagodniej dodała:
-Lubię tę czapkę… Ok., mów.
-Tak w ogóle jestem Sean. A Ty?
Nagle na ulicy zrobiło się głośniej, dziewczyna właśnie skręciła za róg i zdążyła zauważyć biegnącego z dość dużą prędkością chłopaka, a kilkanaście metrów za nim stadko rozwrzeszczanych dziewczyn.
-Co to… - zanim w myślach udało jej się dokończyć zdanie, chłopak, który nie spodziewał się żadnej przeszkody na drodze, wpadł na nią z takim impetem, że blondynka zachwiała się i zaliczyłaby bliskie spotkanie z ziemią, gdyby nie jego silne ramiona.
-Uważaj! Oszalałeś czy co?! Mogłeś zrobić mi krzywdę! – wywrzeszczała Angel
-Przepraszam, przepraszam! – dopiero po chwili do dziewczyny dotarło, że chłopak wypowiada słowa przeprosin w języku angielskim. Hałas zaczął przybierać na sile, co kazało obojgu spojrzeć w kierunku jego pochodzenia. W oczach chłopaka dało się zauważyć lekką panikę. Raz jeszcze, jakby na zapas, wypowiedział słowa przeprosin, po czym złapał zdezorientowaną dziewczynę za rękę, pociągnął za róg, gdzie jeszcze przed chwilą wszystko było takie normalne, zdjął z jej głowy czapkę i szybko zakrył nią swoją czuprynę, po czym niespodziewanie pochylił się nad nią i pocałował. Dziewczyna była tak oszołomiona, że w pierwszej chwili nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Jakimś cudem zakodowała, że właśnie minął ich tabun młodych dziewczyn.
-Cholera, gdzie on jest?
-Sean?!
-Musiał pobiec tam!
Nastolatki pędem pognały dalej, podczas gdy chłopak puścił w końcu wyrywającą się mu Angel. Dziewczyna z wściekłością otarła usta wierzchem dłoni i wymierzyła chłopakowi policzek.
-Ogłupiałeś?! – przypomniawszy sobie, że chłopak prawdopodobnie w ogóle jej nie rozumie, wykrzyczała to samo po angielsku.
-Naprawdę Cię przepraszam, cholera, ale ze mnie idiota, przepraszam, pozwól mi się chociaż wytłumaczyć… -odpowiedział rozmasowując sobie twarz.
-Wiesz co?! Spadaj! – Angel odwróciła się na pięcie, rzuciła chłopakowi oburzone spojrzenie i ruszyła przed siebie. –Co za kretyn! – pomyślała. Wiedziała, czuła, że chłopak wciąż idzie za nią. Nagle zatrzymała się, odwróciła i wyciągnąwszy energicznie przed siebie rękę powiedziała:
-Moja czapka.
Chłopak jakby zapomniał, że przed chwilą ją sobie przywłaszczył, zdziwiony podniósł rękę do głowy i zdjął czapkę.
-Oddam Ci ją, jeśli pozwolisz mi chociaż wyjaśnić co się przed chwilą stało..
-Oh, serio? Wpadasz na mnie, praktycznie mnie taranujesz, po czym kradniesz mi czapkę i całujesz, zachowujesz się jak jakiś psychol, a teraz „oddam Ci czapkę jeśli coś tam?” Naprawdę jesteś bezczelny! –Angel wciąż była wkurzona, jednak patrząc w oczy chłopaka, na jego smutną minę, złość zaczęła jej przechodzić. Nigdy nie potrafiła się na nikogo długo gniewać. Poza tym, zżerała ją ciekawość co to właściwie miało być. No i było jej trochę głupio, że go zdzieliła w twarz, mimo, że mu się należało. Po chwili więc, nieco łagodniej dodała:
-Lubię tę czapkę… Ok., mów.
-Tak w ogóle jestem Sean. A Ty?
-Przyjaciele mówią do mnie Angel – dziewczyna uśmiechnęła
się nieco ironicznie i dodała - ale Ty możesz mówić do mnie Anna.
-No więc cześć…Angel – Sean również uśmiechnął się nieco złośliwie, jednak z pełnią sympatii. Dziewczyna podniosła nieco lewą brew, po czym jej twarz rozjaśnił tym razem bardziej szczery uśmiech. Mimo całej dziwnej i nieco oburzającej sytuacji, było w tym chłopaku i jego bezczelności coś pozytywnego. Po chwili zaczął mówić dalej.
-Ja naprawdę kocham nasze fanki! gdyby nie one, nie byłoby nas! ale czasami po prostu chciałbym jak normalny człowiek przejść się ulicą czy wejść do sklepu i kupić sok. – Angel niewiele zrozumiała z tego co usłyszała, zdezorientowana zapytała więc tylko:
-Fanki…?
-Eee.. no tak.. Serio robię dziś z siebie kretyna – wymamrotał Sean pod nosem. Ang była coraz bardziej rozbawiona zmieszaniem chłopaka - Bo ja gram w takim zespole. ROOM 94. Razem z braćmi i przyjacielem. I właśnie jesteśmy w trasie koncertowej u Was w Polsce. I wow! Polskie fanki są cudowne! I strasznie entuzjastyczne! I…
-I piszczą na sam Wasz widok, płaczą, a czasem nawet mdleją? – dokończyła za Seana dziewczyna.
-Eghh.. no t..tak, zda-zdarza się – na ogół pewny siebie gitarzysta zaczął się nieco jąkać. – Nie wiem skąd się biorą aż takie reakcje na nas, ale muszę przyznać, że konkretnie łechta to nasze próżne ego – chłopak wyszczerzył w uśmiechu zęby – Czasem potrzebuję po prostu chwili dla siebie. Zawsze mam tak przed koncertem, że muszę się gdzieś przejść albo pobiegać, pobyć sam ze sobą. No i to był właśnie taki mój czas.. Ale natknąłem się na dziewczyny, poznały mnie, pomyślałem, że może jeśli udam, że nie słyszę, mam słuchawki w uszach czy coś i pobiegnę dalej, odpuszczą trochę… I no.. Wtedy na scenę wkraczasz Ty, dalszą część historii już więc znasz. – Sean uśmiechnął się raz jeszcze przepraszająco.
-Okey, powiedzmy, że wiem o czym mówisz. – Widząc skierowane na nią pytające spojrzenie, dodała: -Mam przyjaciela, który jest gitarzystą w pewnym zespole u nas w Polsce i wiem jak różne sytuacje z fankami mu się przytrafiają. Co nie zmienia faktu, że zachowałeś się jak kretyn!
-Wiem, przepraszam. Może… - Sean zawahał się na chwilę – Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na nasz dzisiejszy koncert? Zaczyna się o 20-ej. Nie mam wprawdzie żadnej wejściówki, ale wpiszę Cię na listę, wejdziesz podając hasło – chłopak zrobił tajemniczą minę, po chwili szczerząc się coraz szerzej– jestem pewien, że bez trudu je odgadniesz. I możesz wziąć ze sobą jeszcze jedną osobę!
-Zobaczę, może wpadnę…
-Przyjdź proszę! Naprawdę mi głupio, chciałbym Ci jakoś wynagrodzić to wszystko. Może akurat spodoba Ci się nasza muzyka! Albo chociaż suport, przed nami gra zespół Black Radio.
-Pomyślę – dziewczyna uśmiechnęła się w duchu, postanowiwszy już, że pójdzie na ten koncert i zabierze swoją kuzynkę. Nie wspomniała nic Seanowi, ale nazwa zespołu nie była jej tak całkiem obca. Wprawdzie nie orientowała się kto i co, na czym gra, a może śpiewa, jednak wiedziała, że chłopcy są ulubionym zespołem jej młodszej kuzynki, która przez ostatnich kilka dni płakała, że wszystkie bilety zostały wykupione i nie może wybrać się na koncert swoich idoli. – Muszę już iść, do zobaczenia!
-Aha, czyli jednak do zobaczenia! – twarz chłopaka się rozjaśniła – na razie!
Angel oddaliła się w końcu w stronę sklepu, przyłapując się na tym, że z rozmarzeniem dotknęła palcem wskazującym ust, stwierdzając, że całkiem przystojny ten Sean. Skarciła sama siebie za uciekanie myślami w jak zwykle złym kierunku. Co dziwne, za sklepowych półek udało jej się wziąć wszystko czego potrzebowała (łącznie z sokiem, o którym przypomniała sobie przypadkiem, podczas tłumaczeń chłopaka), nie dzwoniąc do domu z prośbą o przypomnienie. Dodatkowo postanowiła nieco zgrzeszyć i kupić sobie żelki. Te jednak wystawione były za ladą, więc musiała poprosić sprzedawcę, z którym bardzo dobrze się znała, o podanie ich. Chłopak spojrzał na nią jednak z dziwnym wyrazem twarzy.
-Angel?
-Co?
-Wiesz, że mówisz do mnie cały czas po angielsku? – zapytał z błyskiem w oku sprzedawca.
-O kurcze, serio? – dziewczyna w ogóle nie zdawała sobie z tego sprawy. Zaczęła się śmiać sama z siebie. – Przepraszam! I dzięki za wszystko! – Ang chwyciła torby i wciąż nie mogąc opanować śmiechu, ruszyła w końcu w kierunku domu.
-Oj Aniele, Aniele.. Cała Ty, wiecznie z głową w chmurach – powiedział chłopak do zamykających się drzwi, za którymi już zdążyła zniknąć blondynka.
-No więc cześć…Angel – Sean również uśmiechnął się nieco złośliwie, jednak z pełnią sympatii. Dziewczyna podniosła nieco lewą brew, po czym jej twarz rozjaśnił tym razem bardziej szczery uśmiech. Mimo całej dziwnej i nieco oburzającej sytuacji, było w tym chłopaku i jego bezczelności coś pozytywnego. Po chwili zaczął mówić dalej.
-Ja naprawdę kocham nasze fanki! gdyby nie one, nie byłoby nas! ale czasami po prostu chciałbym jak normalny człowiek przejść się ulicą czy wejść do sklepu i kupić sok. – Angel niewiele zrozumiała z tego co usłyszała, zdezorientowana zapytała więc tylko:
-Fanki…?
-Eee.. no tak.. Serio robię dziś z siebie kretyna – wymamrotał Sean pod nosem. Ang była coraz bardziej rozbawiona zmieszaniem chłopaka - Bo ja gram w takim zespole. ROOM 94. Razem z braćmi i przyjacielem. I właśnie jesteśmy w trasie koncertowej u Was w Polsce. I wow! Polskie fanki są cudowne! I strasznie entuzjastyczne! I…
-I piszczą na sam Wasz widok, płaczą, a czasem nawet mdleją? – dokończyła za Seana dziewczyna.
-Eghh.. no t..tak, zda-zdarza się – na ogół pewny siebie gitarzysta zaczął się nieco jąkać. – Nie wiem skąd się biorą aż takie reakcje na nas, ale muszę przyznać, że konkretnie łechta to nasze próżne ego – chłopak wyszczerzył w uśmiechu zęby – Czasem potrzebuję po prostu chwili dla siebie. Zawsze mam tak przed koncertem, że muszę się gdzieś przejść albo pobiegać, pobyć sam ze sobą. No i to był właśnie taki mój czas.. Ale natknąłem się na dziewczyny, poznały mnie, pomyślałem, że może jeśli udam, że nie słyszę, mam słuchawki w uszach czy coś i pobiegnę dalej, odpuszczą trochę… I no.. Wtedy na scenę wkraczasz Ty, dalszą część historii już więc znasz. – Sean uśmiechnął się raz jeszcze przepraszająco.
-Okey, powiedzmy, że wiem o czym mówisz. – Widząc skierowane na nią pytające spojrzenie, dodała: -Mam przyjaciela, który jest gitarzystą w pewnym zespole u nas w Polsce i wiem jak różne sytuacje z fankami mu się przytrafiają. Co nie zmienia faktu, że zachowałeś się jak kretyn!
-Wiem, przepraszam. Może… - Sean zawahał się na chwilę – Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na nasz dzisiejszy koncert? Zaczyna się o 20-ej. Nie mam wprawdzie żadnej wejściówki, ale wpiszę Cię na listę, wejdziesz podając hasło – chłopak zrobił tajemniczą minę, po chwili szczerząc się coraz szerzej– jestem pewien, że bez trudu je odgadniesz. I możesz wziąć ze sobą jeszcze jedną osobę!
-Zobaczę, może wpadnę…
-Przyjdź proszę! Naprawdę mi głupio, chciałbym Ci jakoś wynagrodzić to wszystko. Może akurat spodoba Ci się nasza muzyka! Albo chociaż suport, przed nami gra zespół Black Radio.
-Pomyślę – dziewczyna uśmiechnęła się w duchu, postanowiwszy już, że pójdzie na ten koncert i zabierze swoją kuzynkę. Nie wspomniała nic Seanowi, ale nazwa zespołu nie była jej tak całkiem obca. Wprawdzie nie orientowała się kto i co, na czym gra, a może śpiewa, jednak wiedziała, że chłopcy są ulubionym zespołem jej młodszej kuzynki, która przez ostatnich kilka dni płakała, że wszystkie bilety zostały wykupione i nie może wybrać się na koncert swoich idoli. – Muszę już iść, do zobaczenia!
-Aha, czyli jednak do zobaczenia! – twarz chłopaka się rozjaśniła – na razie!
Angel oddaliła się w końcu w stronę sklepu, przyłapując się na tym, że z rozmarzeniem dotknęła palcem wskazującym ust, stwierdzając, że całkiem przystojny ten Sean. Skarciła sama siebie za uciekanie myślami w jak zwykle złym kierunku. Co dziwne, za sklepowych półek udało jej się wziąć wszystko czego potrzebowała (łącznie z sokiem, o którym przypomniała sobie przypadkiem, podczas tłumaczeń chłopaka), nie dzwoniąc do domu z prośbą o przypomnienie. Dodatkowo postanowiła nieco zgrzeszyć i kupić sobie żelki. Te jednak wystawione były za ladą, więc musiała poprosić sprzedawcę, z którym bardzo dobrze się znała, o podanie ich. Chłopak spojrzał na nią jednak z dziwnym wyrazem twarzy.
-Angel?
-Co?
-Wiesz, że mówisz do mnie cały czas po angielsku? – zapytał z błyskiem w oku sprzedawca.
-O kurcze, serio? – dziewczyna w ogóle nie zdawała sobie z tego sprawy. Zaczęła się śmiać sama z siebie. – Przepraszam! I dzięki za wszystko! – Ang chwyciła torby i wciąż nie mogąc opanować śmiechu, ruszyła w końcu w kierunku domu.
-Oj Aniele, Aniele.. Cała Ty, wiecznie z głową w chmurach – powiedział chłopak do zamykających się drzwi, za którymi już zdążyła zniknąć blondynka.
Tak jak Angel się spodziewała, jej kuzynka była
wniebowzięta, wykrzykiwała dziewczynie że ją kocha, że nigdy jej tego nie
zapomni, że będzie jej dłużniczką. Co dziwne, Marta z wrażenia nie zapytała
jednak jakim cudem Angi udało się zdobyć bilety.
Około 19:30 dziewczyny dotarły w końcu pod klub. Angel
zdziwiła się ujrzawszy na miejscu ogromy tłum! Przecież było jeszcze ponad pół
godziny do koncertu! Na szczęście zaczęto akurat wpuszczać wszystkich do
środka. Kiedy dziewczyny zbliżały się do Pana sprawdzającego bilety, Angel zaczęła czuć się nieco niepewnie. Przecież
tak naprawdę nawet nie miała biletów. Co jeśli Sean sobie z niej zażartował?
Nie, raczej nie wyglądał na takiego. Ale może zapomniał? W końcu nadeszła ich
kolej. Młody chłopak spojrzał na nią pytająco, bo w przeciwieństwie do całego
tłumu, dziewczyna nie podetknęła mu pod nos biletu. Angel nieco się zająknęła.
-Eee… Bo ten… Zostałyśmy tu dziś zaproszone przez Seana i powiedział, że wejdziemy po podaniu hasła. – blondynka poczerwieniała nieco na twarzy, podczas gdy jej kuzynka spojrzała na nią ze zdziwieniem szeroko otwartymi oczami. Chłopak natomiast od razu wiedział o co chodzi, roześmiał się i z rozbawieniem powiedział:
-No nieźle! No więc tak. Co takiego zrobiłaś dziś Seanowi? – kuzynka posłała Angel pytające spojrzenie. Przy okazji kilka dziewczyn, będących dalej w kolejce również nasłuchiwało z uwagą. Angel ściszyła głos.
-Eee.. Zdzieliłam go w twarz? – Chłopak roześmiał się i przepuścił dziewczyny do środka. Marta natomiast wykrzyczała:
-Co zrobiłaś?!
-Ciicho bądź! – syknęła Ang – Później Ci wszystko opowiem. Chodź, bo nic nie będziesz widziała.
-Eee… Bo ten… Zostałyśmy tu dziś zaproszone przez Seana i powiedział, że wejdziemy po podaniu hasła. – blondynka poczerwieniała nieco na twarzy, podczas gdy jej kuzynka spojrzała na nią ze zdziwieniem szeroko otwartymi oczami. Chłopak natomiast od razu wiedział o co chodzi, roześmiał się i z rozbawieniem powiedział:
-No nieźle! No więc tak. Co takiego zrobiłaś dziś Seanowi? – kuzynka posłała Angel pytające spojrzenie. Przy okazji kilka dziewczyn, będących dalej w kolejce również nasłuchiwało z uwagą. Angel ściszyła głos.
-Eee.. Zdzieliłam go w twarz? – Chłopak roześmiał się i przepuścił dziewczyny do środka. Marta natomiast wykrzyczała:
-Co zrobiłaś?!
-Ciicho bądź! – syknęła Ang – Później Ci wszystko opowiem. Chodź, bo nic nie będziesz widziała.
Punktualnie o 20:00 rozpoczął się koncert. Angel musiała
przyznać, że chłopcy z Black Radio byli naprawdę nieźli! Pomyślała sobie nawet,
że kiedyś będzie musiała wybrać się na cały, typowo ich koncert. Jakieś pół
godziny później chłopcy zeszli ze sceny, zapowiadając uprzednio, że za kilka
minut pojawią się tu wyczekiwani przez wszystkich ROOM 94, co spotkało się z ogromnym
entuzjazmem, hałasem i piskami, gdyż głównie, nie ukrywajmy, na koncert
przyszły nastoletnie dziewczyny. Na scenie pojawił się różowo włosy chłopak,
jak poinformowała dziewczynę Marta – Ashley. Ash pojawiał się i znikał,
ogarniając sprzęt dla zespołu. Zabawne było obserwować, jak dziewczyny z
pierwszych rzędów, kiedy tylko była taka okazja, macały chłopaka po głowie. Kiedy
wszystko już było gotowe, na scenę wyszło w końcu czterech chłopaków. Dean,
Kieran, Kit i w końcu Sean. Zaczęli grać. Kolejny raz tego wieczoru Ang musiała
przyznać, że zespół daje radę! Po chwili dała się porwać totalnej zabawie,
skakała razem z tłumem, śmiała się, klaskała. Wiedziała, że małe są szanse,
żeby Sean ją zauważył, widziała jednak, że czasem rozglądał się po całym tym
tłumie, jakby kogoś szukając.
Dobrą godzinę później koncert miał się zakończyć, jednak tłum nie dał chłopakom tak szybko odejść, musieli więc wrócić na bis.
W końcu jednak włączono światła, co miało znaczyć, że to już naprawdę koniec. Angel wiedziała, że tak łatwo nie uda jej się teraz wyjść, Marta jej na to nie pozwoli, takiej szansy nie można przecież zmarnować, ma okazję poznać swoich idoli, podziękować im, może nawet zrobić zdjęcie. Dziewczyny czekały więc cierpliwie, nieco oddalone od największego tłumu. Nagle ktoś położył blondynce rękę na ramieniu.
-Cześć Aniele. Jednak przyszłaś. – Angel odwróciła się w kierunku z którego zostały skierowane te słowa. Marta natomiast czuła się jakby dostała palpitacji serca.
Dobrą godzinę później koncert miał się zakończyć, jednak tłum nie dał chłopakom tak szybko odejść, musieli więc wrócić na bis.
W końcu jednak włączono światła, co miało znaczyć, że to już naprawdę koniec. Angel wiedziała, że tak łatwo nie uda jej się teraz wyjść, Marta jej na to nie pozwoli, takiej szansy nie można przecież zmarnować, ma okazję poznać swoich idoli, podziękować im, może nawet zrobić zdjęcie. Dziewczyny czekały więc cierpliwie, nieco oddalone od największego tłumu. Nagle ktoś położył blondynce rękę na ramieniu.
-Cześć Aniele. Jednak przyszłaś. – Angel odwróciła się w kierunku z którego zostały skierowane te słowa. Marta natomiast czuła się jakby dostała palpitacji serca.
Kilka godzin później, kładąc się spać, dziewczyna zdążyła
pomyśleć tylko, że był to wieczór, który należeć będzie z pewnością do
niezapomnianych. Przypomniała sobie również słowa żegnającego się z nią Sean’a który
obiecał jej, że niedługo się odezwie. Bardzo polubiła chłopaka i miała ogromną
nadzieję, że po tym wszystkim co stało się na after party rzeczywiście tak
będzie, chociaż wtedy, zaśmiała się lekko i odparła mu, że z pewnością i tak za
chwilę o wszystkim zapomni, wróci do domu, gdzie za kilka dni będzie czekała
ich kolejna trasa. Z tą niezbyt pozytywną myślą w końcu zasnęła.
Następnego dnia, jak zwykle po przebudzeniu, włączyła
najpierw komputer i zabrała się do sprawdzania e-maili. Wszelkie powiadomienia
z twittera czy Facebooka i tak zawsze dochodziły również na jej internetową pocztę.
Nagle, lekko już znudzona zaznaczaniem tego co trzeba usunąć, wśród dziesiątek
spamu zobaczyła to jedno zdanie: „Nowa wiadomość od użytkownika Sean Lemon” –
uśmiechnęła się do siebie i z nieco szybciej bijącym sercem kliknęła OTWÓRZ.
***
Pierwszy imagin już jest! Mam nadzieję, że ktokolwiek dobrnie do końca, przeczyta i się nie zanudzi ;) Komentarze z opiniami bardzo mile widziane! Pozdrawiam! :)
Świetne to :)) Jeśli masz tt możesz mnie informować o następnych rozdziałach @Nikosiaczek :))
OdpowiedzUsuń